
Twoje świadectwo ma ogromną wartość, ponieważ niesie nadzieję innym, którzy wciąż jeszcze pogrążeni są w ciemności i szukają kierunku. Jednocześnie jest ono oddaniem chwały Bogu i podziękowaniem Mu za to, że wyprowadził Cię na wolność.
Jeśli chcesz podzielić się swoim świadectwem, napisz do Domu Miłosierdzia, w którym odbyła się Twoja modlitwa. W ten sposób wyrazisz także wdzięczność tym, którzy Ci służyli.
„A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa.” (Ap 12,11)

Od około 3 lat zaczęłam mieć problemy z głosem. Leczenie, rehabilitacja, leki nic nie pomagało. Od lutego 2024 roku mówiłam szeptem, cicho lub miałam bezgłos (w lutym pięć razy). Moja doktor foniatra stwierdziła u mnie chorobę zawodową z całkowitą utratą głosu. Byłam przerażona.
Dziękuję za modlitwę – to już ponad miesiąc temu, a do tej pory wracam do niej i słowa, które wtedy otrzymałam podtrzymują moją nadzieję. Ta modlitwa była ważnym etapem mojego uwalniania i uzdrawiania przez Jezusa. Moja droga zaczęła się od spowiedzi z całego życia, prowadziła przez doświadczenie uzdrowienia wewnętrznego, jak również fizycznego związanego z odmawianiem koronki do Bożego miłosierdzia, dalej przez egzorcyzm i przyjęcie Jezusa jako mojego Pana, były rekolekcje i właśnie ta piękna modlitwa uwolnienia.


Mam na imię Michał i jestem jezuitą. W tym roku – jak Bóg pozwoli – przyjmę święcenia diakonatu. Miesiąc temu przeżyłem modlitwę o uwolnienie. Dwa dni przed samą modlitwą poszedłem na adorację, prosząc o światło Ducha Świętego. Bóg w swojej dobroci pokazał mi wtedy mój największy lęk, który, głęboko ukryty, paraliżował moje życie. Chodziło o lęk przed odrzuceniem przez Boga.
Pół roku temu po raz pierwszy usłyszałam o modlitwie uwolnienia wg pięciu kluczy. Już wtedy mając tylko ogólny zarys tego na czym ona polega, zapragnęłam aby kiedyś w takiej modlitwie uczestniczyć. Nie sądziłam, że w niedługim czasie to życzenie się spełni… Okres przygotowania, czyli czas spędzony na czytaniu książki Neala Lozano i analizowaniu kolejnych kroków uwolnienia w kontekście swojego życia, był czasem swoistych rekolekcji, a sama modlitwa była ich zwieńczeniem.


Dnia 30.10.2012 roku znalazłam się na indywidualnej modlitwie uwolnienia, wierzę, że nie mógł być to przypadek, skoro życie swoje zawierzyłam Chrystusowi – to On mną kieruje i pomaga rozwiązać rzeczy na pozór nierozwiązywalne. Grzech aborcji, jakiego dopuściła się moja mama (wtedy nieświadoma jakie konsekwencje to niesie), sprawił, że moje macierzyństwo zostało skomplikowane. Bardzo trudno jest mi opisać słowami to, czego doświadczałam, ale postaram się zrobić to najlepiej, jak potrafię.
O modlitwie uwolnienia według modelu 5 kluczy po raz pierwszy usłyszałem od przyjaciół. Zdziwiło mnie, że ta modlitwa może trwać kilka godzin. Pomyślałem, że to musi być modlitwa z wielką mocą modlących się i na pewno bierze w niej udział wielu wstawienników. Od pewnego czasu czułem, że niektóre moje zniewolenia są silniejsze ode mnie i sam nie dam rady zapanować nad nimi – potrzebuję pomocy. Dobrze by było gdybym poszedł na tę modlitwę. Cały czas miałem pragnienie bycia wolnym od zniewoleń duchowych i fizycznych oraz bycia bliżej Pana Boga, ale nie wiedziałem jak to zrobić.


Przede wszystkim dziękuję Panu za Jego mądrość i czułość z jaką pochyla się nad swoimi dziećmi. Dziękuję za Waszą posługę. Za towarzyszenie mi w tym co było dla mnie ciężarem i trudem. Głęboko w sercu noszę obraz ocalenia z pola bitwy – byłam wyniesiona z miejsca bitwy! Pan mnie ocalił! Codziennie wracam do tego obrazu – swojego ocalenia. Chwała Jezusowi! Jestem przepełniona wdzięcznością.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, więc od dziecka chodziłam z rodziną co niedzielę do kościoła, codziennie się modliłam, należałam nawet do kółka różańcowego, na zewnątrz wszystko wyglądało dobrze. Wszyscy znali mnie jako grzeczną i cichą dziewczynkę. Jednak odkąd pamiętam, wewnątrz mnie panował lęk i poczucie odrzucenia. Nie czułam się kochana przez moich rodziców, zauważałam tylko jakim problemem jestem.


Mam na imię Maria. Od 15 lat jestem we wspólnocie „Woda Życia”. Tam poznałam mojego męża. Zbliżyła nas wspólna posługa modlitwą wstawienniczą. Bóg zapragnął zamieszkać w naszej rodzinie w bardzo szczególny sposób. W 2008 roku urodził się nasz młodszy syn Oskar, chory na autyzm. Diagnozę poznaliśmy w 2010 roku. Był to dla nas szok. Na wiadomość o chorobie naszego synka, ja zareagowałam rozpaczą, buntem i gniewem wobec Boga. Jednocześnie błagałam o cud uzdrowienia, który się nie zdarzył. Z miesiąca na miesiąc gasło w moim sercu Boże życie. Zaczęła się depresja…
Dziękuję Wam jeszcze raz za wczorajszą modlitwę. Wiecie, to niesamowite, czuję się tak lekko, jakbym 15, albo nawet 20 kg zrzuciła! Mam też takie jasne, przejrzyste myśli, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że coś mnie we wnętrzu tak przyciskało i kotłowało się we mnie, dopiero teraz czuję takie wewnętrzne rozluźnienie, pełen luz i wolność w Duchu Świętym! Także ksiądz, o którym Wam mówiłam, cieszy się owocami tej modlitwy. Teraz mogę w pełnej wolności rozpocząć nowy etap życia z Jezusem. Chwała Panu!


Czym jest przebudzenie człowieka po ciężkiej operacji, mającej uratować mu życie? Lekarze wokół uśmiechają się i unoszą kciuk w geście zwycięstwa, za szybą bloku operacyjnego stoi rodzina i płacze, ale to są łzy szczęścia, wyraz ogromnej ulgi i nadziei, która właśnie zamienia się w pewność …BĘDĘ ŻYŁ!!! Właśnie tak poczułem się kiedy zakończyła się modlitwa o moje uwolnienie.
Na modlitwę uwolnienia trafiłam właściwie przypadkiem – miałam zapisać na nią męża, ale ponieważ trzeba zgłaszać się osobiście okazało się, że zapisałam samą siebie. Nie czułam jednak potrzeby takiej modlitwy, nie obserwowałam żadnych niepokojących wydarzeń w moim życiu, które by jej wymagały.


Chciałabym bardzo serdecznie podziękować za modlitwę, za życzliwość, otwartość, zrozumienie, było mi to bardzo potrzebne. Modlitwa była wspaniałym przeżyciem, które wniosło w moje życie dużo spokoju wewnętrznego, poczucia pewności siebie oraz poczucia, że poszłam w jedynym właściwym kierunku i chciałbym zawsze w tym kierunku już podążać. Serdeczne Bóg zapłać!
To co robicie jest czymś wspaniałym i bardzo potrzebnym dla tych wszystkich, którzy trochę lub bardzo się pogubili w życiu, jest to drogowskaz wskazujący właściwą drogę… Dziękuje Panu Bogu i Panu Jezusowi, że dane było mi skorzystać z tego drogowskazu i że mogłam takich ludzi wspaniałych jak Wy poznać…